niedziela, 16 sierpnia 2015

Chapter 1

Jeszcze parę minut i wyrwę się z nudnego Lake City do Londynu. Wyprowadzka do Londynu to było spełnienie moich marzeń oraz wyrwanie się z patologi. Aktualnie stoję na odprawie lotniska Las Vegas i rozpoczynam swoje życie od nowa. Co do mojego powrotu do matki to nie ma takiej opcji i pojęcia w moim słowniku. Aktualnie mogę jej powiedzieć, że ją kocham bo tęsknić nie będę ponieważ nie mam za czym.
Z lotniska w Londynie odbierze mnie ojciec.Cała odprawa i takie tam nie interesujące nikogo rzeczy zajęły może 30 minut, a gdy wszyscy siedzieli już na swoich miejscach samolot wystartował. Nie ma żadnej fobii i tym podobnego czegoś. Nie boję się że spadniemy w sumie to i tak nikt by za mną nie tęsknił. Większość lotu przespałam,obudziłam się gdy stewardesa informowała o lądowaniu. Szybko pozbierałam swoje klamoty i wyszłam z samolotu. Było zimno a ja z moją mądrością nie wzięłam bluzy i wylądowałam w krótkim rękawku.  Mniejsza o to teraz biegnę po walizkę i rozglądam się za tatą.Walizka była już przy moim boku a ojca jak nie było tak nie ma. Postanowiłam zadzwonić ale odpowiedziała mi tylko poczta głosowa. Zdenerwowałam się nie na żarty i usiadłam na jednym z krzesełek. Nawet nie znałam adresu gdzie będę mieszkać. Po jakieś pół godzinie zjawił się ojciec ze swoją świtą (czytaj One Direction).  Od razu podeszła do niego
-Czy ty kurwa nie znasz się na zegarku czy jesteś tak zajęty swoimi "chłopcami" że zapomniałaś że miałeś odebrać mnie?-krzyknęłam
-Po pierwsze nie podnoś głosu a po drugie miałem spotkanie-powiedział
-A chuj mnie obchodzi twoje spotkanie mogłeś zadzwonić lub chociaż podać adres-powiedziałam
-Przepraszam nie pomyślałem-powiedział
-A czy ty w ogłóle myślisz-dodała znacznie ciszej
Chłopaki przywitali się i przedstawili ale ja rzuciłam tylko swoje imię i wsiadłam za ojcem do vana. Usiadłam najdalej jak to tylko było możliwe i wyglądałam przez szybę. Po krótkiej rozmowie okazało się że ojciec wyjeżdża i zostawia mnie pod opieką zespołu ponieważ nie mam ukończonych 18 lat ble ble ble. Gdy zajechaliśmy pod wielką willę nie powiem byłam pod wrażeniem okazałości tej że posiadłości. Wysiadłam z vana jako ostatnia i wzięłam walizkę z bagażnika. Ojciec otworzył drzwi i zobaczyłam piękne wnętrze. Postawiłam walizkę w korytarzu i ściągnęłam buty i płaszcz. Weszłam wgłąb domu wtedy dopiero oniemiałam na środku wielkiego salonu stały dwie kanapy przed którymi rozpościerał się stolik do kawy. Na ścianie wisiał wielki plazmowy telewizor obok którego była półka z płytami i filmami.
-Gdzie mój pokój-powiedziałam
-Po schodach na górę i zaraz za nimi w prawo-powiedział Liam
Bez słowa weszłam po schodach i udałam się do swojego pokoju, który jak się okazało mam koloru białego z dużym łóżkiem a meble koloru czarnego. Postawiłam walizkę na podłodze a z torby wyjęłam farby w spreju, markery a z walizki moją flanelową koszulę i chustkę którą chroniłam włosy. Odsunęłam łóżko i miałam dostęp do jednej ze ścian. Wzięłam marker i zaczęłam pisać.
"Always Believe in Yourself and Your Dreams." Na następnej ścianie zagości graffiti mojego autorstwa a na trzeciej jakiś rysunek czwartą ścianę natomiast pozostawię białą.
Zeszłam w moim roboczym stroju do kuchni po coś do picia a oni siedzieli i dyskutowali. Weszłam potrącając Zayna
-Czy ty kurwa nie umiesz chodzić- powiedział
-Laluś pokazał rogi-powiedziałam wyciągając szklankę
-Lala zmieniła się w brzydkie kaczątko- powiedział ciągnąc mnie za rękaw
Błagam nie ciągnij. -krzyczałam w myśli
Zayn pociągnął za rękaw który zjechał z całej mojej ręki na której ukazały się siniaki.Szybko naciągnęłam na ramiona koszulę i pobiegłam do pokoju.Ryczałam leżąc na łóżku.Oni nie mieli się o tym dowiedzieć do cholery jasnej...czasem zastanawiam się czy moje życie to jakiś pierdolony paradoks. Od razu wiedziałam że polecą do mojego ojca, przecież oni czekają tylko na to aby się mnie stąd pozbyć Nie ważne z jakiego powodu ale byle żeby mnie tutaj nie było.
Po 5 minutach do drzwi ktoś zapukał, które zaraz się otworzyły
-Victoria porozmawiaj z nami.-powiedział Louis
-O czym mam z wami rozmawia-zapytałam
-Czemu masz te siniaki?-zapytał Harry
-Mam to mam nie wasz interes-odburkłam
-Przestań zachowywać się jak rozwydrzone dziecko do cholery.To nie jest normalne-powiedział Zayn
-Co mam wam powiedzie że zabraliście mi ojca, który był moim wzorem to po tym gdy odszedł. Matka znalazła sobie fagasa który uwielbiał ból ale nie swój tylko mój. Uwielbiał mnie tłuc czym akurat się nawinęło pod rękę Pasek, bat cokolwiek. To na mnie się wyżywał gdy pił a robił to co wieczór. Dzień dzień nowa. I to wy mi mówicie umiecie żyć. To nie wy ukrywacie się za maską obojętności .To nie wy uciekacie każdego dnia, I to nie wy chowacie swoje siniaki bo wstyd wam się przebierana wuefie. To nie wy w lato ubieracie długie rękawy.-powiedziałam.
Łzy lały się jeszcze bardziej a ja nie potrafiłam ich zatrzyma Chciałam schować się w łazience ale zatrzymało mnie gorące ciało, które od razu zacisnęło się wokłu mnie w niewidzialny łańcuch. Podniosłam zapłakaną twarz, napotkałam czekoladowe tęczówki Zayna wyrażające troskę. Nie rozumiałam jej, nigdy w życiu nie napotkałam osoby która by wyrażała ją. Nie rozumiałam dlaczego. Wytarłam oczy mokrym już rękawem I odkleiłam się od Zayna
-Dziękuje-odpowiedziałam-Jesteście jedynymi osobami którymi to opowiedziałam-dodałam
-Zawsze możesz na nas liczyć.Zawsze ci pomożemy nie ważne w jakiej sprawie.-powiedział Harry
-A teraz uciekać mi stąd bo muszę się rozpakować-powiedziałam
-Możemy ci pomóc będzie szybciej a później zrobimy kolacje
-Okej to wy zajmijcie się rzeczami z pudeł a ja ubraniami.-powiedziałam
Po 30 minutach wszystko było rozłożone jednak nadal pokój nie wyglądał na mój. Potrzebowałam jeszcze kilku rzeczy.
-Mam do was prośbę moglibyście jechać ze mną jutro do paru sklepów. Potrzebuje dywan, zasłony, jakieś fajne poduszki lampy i 2 lustra. No i parę nowych kosmetyków.-powiedziałam
-Nie ma żadnego problemu jutro pojedziemy-odpowiedział Liam
-A teraz to bym coś dobrego zjadła-powiedziałam a odpowiedział mi tylko śmiech chłopaków.

~~~
Hej jestem bardzo miło zaskoczona ponieważ blog ma dopiero tydzień a ma już 120 wyświetleń. Bardzo wam dziękuję. Informuje również, że nie jestem pewna kiedy pojawi się nowy rozdział ponieważ jestem w trakcie przeprowadzki. 
Liczę na komentarze i jeszcze raz strasznie wam dziękuję 
Justine

niedziela, 9 sierpnia 2015

Prolog

Czy to ja jestem taka pechowa czy moje życie ciągle płata mi figle i śmieje się z mojego nieszczęścia?
        Zadaje sobie to pytanie od niepamiętnych czasów, które tylko przypomina mi w jakiej patologi żyłam i jak bardzo bałam się następnego dnia  wraz z nowymi siniakami.
Moi rodzice rozwiedli się gdy miałam 15 lat czyli dokładnie 2 lata temu. Pamiętam ten dzień jak żaden inny było słoneczne popołudnie może parę minut po 16 wtedy zawsze tata wracał z pracy .               Wszedł oznajmił matce, że się wyprowadza i zaczął się pakować ja stałam w osłupieniu w przedpokoju nie mogąc wypowiedzieć ani słowa.Gdy już ojciec schodził na dół z walizką w ręku odezwałam się „Czemu?” a on jakby nigdy nic „Z twoją mamą nie ułożyło mi się i przykro mi z tego powodu.” Oczywiście zapewniał, że będziemy się spotykać i często rozmawiać ale obietnice szlak trafił. Dzwonił czasami może raz na kilka miesięcy lub gdy była jakaś  większa okazja np.Moje urodziny,święta i takie tam. Mama nie mogła się pozbierać po rozwodzie ale po kilku miesiącach przyprowadziła do domu pewnego mężczyznę zawiadamiając mnie że jest jej „chłopakiem” jak to brzmi,to ja powinnam szukać chłopaka a nie moja matka. Od początku nie podobał mi się ten facet i wcale się nie pomyliłam. Bił mnie codziennie a matka nie zwracała na to uwagi za to pochłonięta jej „miłością”.
         Matka miała dość mojego zachowania i postanowiła razem z moim kochanym (czujecie ten sarkazm) tatusiem że zamieszkam z nim i jego zespołem. Nie wspomniałam że mój ojciec jest menagerem jakiegoś zapyziałego zespołu lalusiów chyba One Direction jeżeli się nie mylę.

~~~
Hej! Przedstawiam wam prolog mojego nowego opowiadania. Mam dla was kilka nadprogramowo napisanych rozdziałów. Mam nadzieje, że przypadnie wam prolog do gustu. 
Do następnego 
Justine