czwartek, 1 września 2016

Chapter 6

Na obiad postanowiliśmy zamówić pizze bo nikomu nie chciało się go zrobić. Bardzo twórcze nie powiem. Po zjedzonej pizzy wszyscy zaczęliśmy się szykować,zanurkowałam do mojej szafy w poszukiwaniu jakieś świetnej sukienki na ten wieczór jednak żadna nie spełniała moich oczekiwań. Zanurkowałam głębiej i wyczułam śliski pokrowiec wtedy wspomnienia o Jennifer wróciły
~~Retrospekcja~~
Szłyśmy na zakupy do ulubionej  galerii handlowej Jen, po nasze wymarzone sukienki na bal maturalny. Miał on się odbyć równo za tydzień jednak my odkładałyśmy ten zakup aż do chwili gdy dokładnie będziemy wiedzieć czy na pewno idziemy. Nie byłyśmy tego do końca pewne głównie jeżeli chodzi o oceny, nie pozwoliłabym sobie iść na imprezę gdybyśmy miały ważny sprawdzian w poniedziałek. Jednak gdy okazało się że żadnego sprawdzianu nie ma od razu poszłyśmy na poszukiwania, które zajęły nam bite 7 godzin aż w końcu obie znalazłyśmy swoje wymarzone kreacje. Moja sukienka była czarna i cała skórzana, odcinana pod biustem z dekoltem w kształcie serca, była do połowy uda więc bardzo eksponowała nogi. Jeniffer wybrała jednak nieco inną sukienkę niż się spodziewałam, przede wszystkim była pudrowo różowa z gorsetem wysadzanym mieniącymi się kamykami sięgała do połowy uda ale z tyłu miała piękny tren. Wyglądała w niej obłędnie, jak na królową balu przystało.

Wracałyśmy samochodem z galerii bardzo zadowolone z zakupów, za kółkiem siedziała Jen a ja na miejscu pasażera. Śmiałyśmy się z piosenki która leciała w radiu gdy z przeciwka wyjechał rozpędzony samochód osobowy, jechał na naszym pasie jednak powinien na drugim. Widać było że próbuje hamować jednak nie udało się ani jemu ani nam. Zderzyliśmy się czołowo. Obudziłam się w szpitalu ale Jen nie było. Jen moja kochana Jen zginęła i razem z nią cząstka mnie.
~~Koniec Retrospekcji~~

Z oczu wypływały liczne słone łzy jednak ja pozwoliłam im płynąć i w końcu spaść na sukienkę. Nie mogłam pogodzić się z jej stratą po prostu nie potrafiłam. Nie poszłam na bal, nie byłam najseksowniejszą dziewczyną na sali, byłam zapłakaną dziewczyną cały swój wymarzony  wieczór siedząc przy grobie swojej najlepszej przyjaciółki. Została mi po niej tylko sukienka i wspomnienia. Tylko tyle z niej zostało i z naszej przyjaźni też. Postanowiłam że ją pierwszy raz założę, tak chciałaby Jen.
Mój płacz przerwało pukanie do drzwi
-Proszę- powstrzymałam kolejne łzy
-Vicy jak ci idzie?-odwróciłam się by spojrzeć na intruza, który przerwał mi moje rozmyślania. Był to Zayn, gdy zobaczył na moich policzkach świeże ślady po łzach od razu usiadł koło mnie i mocno mnie przytulił.
-Mała co się dzieje?-jak ja bardzo pragnęłam komuś powiedzieć o tym jak się czuję, jak dużo znaczyła Jeniffer.
-Po prostu wspomnienia wróciły.-uśmiechnęłam się niemrawo
-Jakie wspomnienia?Chcesz mi opowiedzieć?-kiwnęłam głową
-W liceum miałam najlepszą przyjaciółkę mogłam jej powiedzieć wszystko. Nigdy nic nie wyszło poza naszą dwójkę. Wiedziała wszystko o mnie i bardzo mi pomagała gdy dowiedziała się jaką krzywdę wyrządził mi Frank. Był 4 stycznia, dokładnie tydzień przed naszą studniówką gdy pojechałyśmy do centrum po sukienki. Gdy wracałyśmy już do domu z za zakrętu wyjechał samochód prosto na nasz pas, nie wyhamował my też nie bo był za blisko. Miałyśmy czołówkę. Ja obudziłam się w szpitalu a ona nigdy się już nie obudzi. Zayn ona umarła, straciłam ją moją najukochańszą przyjaciółkę.-nie wycierałam łez pozwoliłam żeby wsiąkały w szarą koszulkę Zayna. Nie potrafiłam pohamować ich.
-Tak mi przykro kochanie ale pamiętaj ona jest, może nie siedzi teraz obok ciebie ale patrzy na ciebie z góry i na pewno nie chciałaby żebyś płakała.-pomogły mi jego słowa.
-Dziękuje-otarł resztę łez z mojego policzka
-Nie masz mi za co dziękować-miałam jednak nie wyraziłabym tego słowami.
Pocałowałam go jednak on przedłużył pocałunek aż do momentu gdy zabrakło nam obojgu tchu.
-Szykuj się i już nie płacz-powiedział wychodząc.
Co ja bym bez niego zrobiła? Pewnie już bym się odwodniła od tych łez i schudła z 10 kilo.
Poszłam do łazienki się szykować. Zrobiłam trochę mocniejszy makijaż a usta podkreśliłam czerwoną szminką. Miałam wyglądać dziś fenomenalnie w końcu to moje pierwsze wyjście do klubu. Włosy zakręciłam lokówką aby były bardziej podkreślone. Ubrałam sukienkę i czarne wysokie szpilki ozdobione z tyłu i na całym obcasie ćwiekami. Wyglądałam świetnie a kolor włosów świetnie kontrastował z czernią sukienki. Schowałam telefon, dowód, chusteczki i puder do czarnej kopertówki idealnie pasującej do butów. Byłam gotowa tylko jeszcze spryskałam się moimi ulubionymi perfumami i zeszłam na dół. Gdzie czekali już na mnie chłopaki. Zdążyli mnie zobaczyć a szczęki im opadły, tylko Zayn w miarę szybko pozbierał ją z ziemi i się uśmiechnął do mnie.
Chłopaki wyglądali dość podobnie. Zayn był ubrany w czarną koszulę i szare dopasowane jeansy, Harry natomiast miał biały T-Shirt i czarne rurki, Niall miał szary T-Shirt i jasne jeansy, Lou oczywiście T-Shirt w paski i ciemne spodnie a Liam białą koszulę i czarne rurki.
-Możemy iść?-już nie mogłam się doczekać tej zabawy
-Tak Barb, Dan i El będą czekać na nas pod klubem-odpowiedział Liam
Wsiedliśmy do samochodu a za kółkiem usiadł Liam, który nie pije.
-Skarbie wyglądasz idealnie-szepnął mi do ucha Zayn
Odpowiedziałam mu szczerym uśmiechem i lekko się przytuliłam. Po 20 minutach jazdy byliśmy już na miejscu. Wreszcie mogę potańczyć. Dziewczyny już na nas czekały. Barb postawiła na miętową dość krótką sukienkę i czarne szpilki, El miała czerwoną sukienkę do połowy uda bez ramiączek a Dan granatową sukienkę też do połowy uda na cienkich ramiączkach. Przywitały się i już mogliśmy wchodzić do klubu. Widać że chłopaki byli tu stałymi bywalcami ponieważ ochroniarze przepuścili nas bez kolejki i dowodu.
-Andy nasza loża wolna?-zapytał Lou
-Oczywiście. Miłej zabawy-odpowiedział ochroniarz przepuszczając nas.
~~~
Wita was chora autorka :)
Jak podoba wam się rozdział? Moim zdaniem to jest najlepiej napisany rozdział do tej pory.
Jak tam po rozpoczęciu roku? Ja jestem załamana moim planem lekcji, kto wymyślił 9 lekcji przez 4 dni w tygodniu -.-
Justine

piątek, 26 sierpnia 2016

Chapter 5

Dziewczyny gdy mi opowiedziałam o wszystkich przeżyciach miały łzy w oczach. Podeszły do mnie i wszystkie razem mnie przytuliły. Chłopaki się przyłączyli i wszyscy razem straciliśmy równowagę. Wylądowałam  na Zaynie, który wykorzystał moment i mnie pocałował. Od razu z niego zeszłam i pobiegłam do pokoju. Zamknęłam się w nim i zjechałam po tafli drzwi. Chciało mi się płakać. Pewnie to był jeden niewinny całus. Zupełnie nic nie znaczący ale dla niego, nie dla mnie. Czułam się z jednej strony świetnie a z drugiej okropnie. Chwile później było słychać tupot stóp i pukanie do drzwi
-Vic otwórz-powiedział Zayn
-Nie-odpowiedziałam drżącym głosem
-Proszę chcę z tobą porozmawiać-dodał
Otworzyłam drzwi i usiadłam na łóżku. Zayn usiadł obok mnie
-Victoria posłuchaj mnie...Kocham cię i chciałbym z tobą być-powiedział
-Zayn to się nie uda ty jesteś piosenkarzem a ja zwykłą dziewczyną z problemami. Nie wiesz co to znaczy żyć z tą głupią świadomością. Nie chcesz męczyć się ze mną-powiedziałam
-Wiem co do ciebie czuje wiem również, że chcę być z tobą i chcę też żebyś była szczęśliwa a wiem że przy mnie będziesz. Chcę zmierzyć się z twoimi problemami i ci pomóc-odpowiedział
-Boję się rozumiesz boję się że będziesz mnie traktował jak kontrakt który zerwiesz gdy będziesz miał gorszy dzień.-powiedziałam
-Nie musisz się o to bać bo chcę twojego szczęścia. Mógłbym oddać za ciebie życie bez zastanowienia-odpowiedział
Zaczął się do mnie przybiżać i mnie pocałował. Delikatnie i namiętnie a ja oddałam pocałunek. Nasze języki toczyły zaciętą walkę aż do czasu gdy zabrakło nam tchu.
-Victorio Higgins kocham cię i chcę być przy tobie w każdej najgorszej chwili twojego życia-powiedział
-Ja ciebie też-odpowiedziałam
-Znam twoją tajemnice-
- Jaką tajemnice?-zapytałam
-Wiem że palisz-odpowiedział
-Skąd o tym wiesz?-
-Nasze pokoje są obok siebie i nie raz widziałem-odpowiedział
Byłam totalnie zdziwiona ja nigdy go nie wiedziałam.
-Proszę nie mów o tym mojemu ojcu-poprosiłam
-Nie powiem nie musisz się matrwić choć nie pochwalam palenia-odpowiedział
-Ale sam palisz....dobra chodź my na dół-powiedziałam i pokazałam mu język
Zeszliśmy na dół trzymając się za ręce. Wiedziałam że zaraz się zacznie.
-Uuuuuu...szczęścia gołąbki-powiedział Lou i zaraz dostał po głowie od El
-Szczęścia życzymy-powiedział Liam
-Dziękujemy-odpowiedzieliśmy
Około 23 ognisko się skończyło a my zmęczeni marzyliśmy tylko o ciepłych łózkach. Dziewczyny spały u swoich chłopaków a w tym również ja. Bardzo się cieszyłam z takiego obrotu spraw ale bałam się co tata na to powie. W końcu miał wrócić szybciej niż bym sobie mogła to wyobrazić. Zayn poszedł pod prysznic a ja wyskoczyła na chwilę do swojego pokoju. Wzięłam z niej ładowarkę do telefonu i papierosy. Gdy wróciłam Zayn siedział już na łóżku.
-Gdzie mi uciekłaś?-zapytał
-Poszłam po papierosy i ładowarkę-powiedziałam.
Podeszłam do okna i usiadłam na parapecie. Wyciągnęłam papierosa i zapalniczkę. Otworzyłam okno i wreszcie mogłam zapalić. Zayn dokładnie mi się przyglądał czułam to. W pewnym momencie podszedł do mnie i wyciągnął mi papierosa z ręki zaciągnął się nim wypuszczając dym do moich ust. I ja się nim zaciągnęłam i po chwili wypuściłam. Nie powiem bo nie raz paliłam po studencku ale jednak ten raz najbardziej mi się podobał.
Obudziliśmy się około 10 i leżeliśmy w łóżku bo żadnemu z nas nie chciało się podnieść.
-Takie pobudki mógłbym mieć codziennie-powiedział Zayn
-Tak dobrze to nie ma-powiedziałam pokazując mu język
Poszłam się ubrać bo około 12 tata ma już być w domu. Musiałam sobie zrobić jeszcze śniadanie bo mój brzuch dał o sobie znać jak brałam prysznic. Ubrałam legginsy i rozciągnięty za duży t-shirt który zabrałam Zaynowi gdy nie patrzył. Włożyłam słuchawki w uszy i włączyłam muzykę. Zeszłam zrobić śniadanie na które będą naleśniki moje ulubione. W kuchni podgłośniłam muzykę i ruszałam się w jej rytm dopiero gdy poczułam czyjeś usta na mojej szyji wyciągnęłam słuchawki
-Przestraszyłeś mnie-powiedziałam
-W moim t-shircie wyglądasz o wiele lepiej niż ja-powiedział Zayn
-Nie podlizuj się bo i tak nie dostaniesz większej porcji-powiedziałam i go pocałowałam
Po niecałych 30 minutach wszyscy byli już na dole a ja wykładałam na ogromny talerz naleśniki. Zjedliśmy i dziewczyny zaczęły się zbierać a ja poszłam do ogrodu posprzątać. Nim się obejrzałam było za dziesięć dwunasta. Pobiegłam się przebrać w inną bluzkę i zeszłam na dół. Gdy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi od razu pobiegłam i rzuciłam się tacie na szyje.
-Wreszcie przyjechałeś tak strasznie tęskniłam-powiedziałam
-Chłopaki była bardzo nie znośna?-zapytał tata
-Paul nie była...nawet jest miła-powiedział Zayn
-Dla ciebie nie będę specjalnie....a jeszcze będziesz chciał ze mną spać-powiedziałam
-Tori co to ma znaczyć?-zapytał
-Nooo bo my jesteśmy razem-powiedziałam
-Zayn jak ją skrzywdzisz to ci nogi z dupy powyrywam, uduszę i zakopię -powiedział
A ja strzeliłam face plama.
-Tata nie jestem dzieckiem jak mnie skrzywdzi to ja go jeszcze mocniej-powiedziałam i wyszczerzyłam się
-Nie skrzywdzę-powiedział Zayn
-A co zrobiłaś z włosami?-zapytał
-Stwierdziłam że mam dość tej monotonii i zmieniłam-odpowiedziałam
-Nawet w tych lepiej wyglądasz-powiedział- A teraz pozwólcie że się położę jestem strasznie zmordowany-dodał i poszedł do siebie
-Spoko miłych snów-powiedzieliśmy
-Co wy na to żebyśmy się wieczorem wybrali do klubu?-zapytał Harry
-No ale Tori nie jest pełnoletnia-powiedział Liam
-A po za tym nie ma dowodu-dodał Lou
-Pewni jesteście?-zapytałam i poszłam do przedpokoju po portfel.
Wyciągnęłam mój "dowód" i im pokazałam
-No ale ty nie masz jeszcze 18-powiedział Niall
-Od czego się ma znajomych...to fałszywka ale każdy ochroniarz się nabiera.-powiedziałam
-Przebiegła dziewczyna-pochwalił Harry
-Wara mi od niej-zbulwersował się Zayn
-Kochanie nie przeżywaj kocham tylko ciebie-powiedziałam
Wiedziałam że Zayn jest zazdrosny ale bez przesady nie wskoczę nikomu do łóżka bo mnie to nie kręci, wole z kimś porozmawiać pośmiać a nie uprawiać sex.
~~~
Witam witam i o rozdział pytam (mam dziś zbyt dobry humor...stanowczo)
Jak wam mijają ostatnie chwilę wolności? Mi aż za dobrze (czujecie ten sarkazm XD) od 3 dni siedzę non stop w szkole na próbach. Ale przyszłam do was z nowym rozdziałkiem. Co o nim sądzicie? Jak dla mnie jest nawet spoko. W następnym poznacie trochę bardziej przeszłość Tori.
Zostawiam was w tej niepewności nie wiem do kiedy. Z przyczyn szkolnych, które się zbliżają nie jestem pewna kiedy dostaniecie rozdział.
Justine

niedziela, 21 sierpnia 2016

Chapter 4

Dziś mam poznać dziewczyny Nialla, Liama i Louisa. Miałam nadzieje, że mnie polubią i będziemy się dogadywać. O 14 mają przyjść na obiad a wieczorem mamy zrobić grilla. Będzie super....bynajmniej tak myślę.
O 12 wzięłam się za szykowanie obiadu. Od rana zastanawiałam się co ugotować i w końcu wpadłam na pewien pomysł. Chciałam żeby zjedli coś czego wcześniej nie jedli. Bynajmniej miałam taką cichą nadzieję. Moi dziadkowie mieszkali w Polsce i często w wakacje tam jeździłam. Bardzo piękny kraj, ale język straszny. Jednak się go nauczyłam i to dość dobrze a teraz mówię biegle i rozumiem go. Bardzo lubię też polską muzykę a szczególnie dlatego, że inni Amerykanie i Anglicy jej nie rozumieją. Pamiętam że zawsze w niedziele z babcią robiłam prawdziwy polski obiad i teraz też chciałabym taki zrobić. Niestety już nie jeżdżę tam ponieważ dziadkowie zmarli rok temu. Postanowiłam, że ugotuję ziemniaki i zrobię kotlety schabowe i mizerię. Najpierw wygoniłam chłopaków z kuchni i nie pozwoliłam im wchodzić choćby na krok. Obrałam i wstawiłam ziemniaki a później wzięłam się za robienie kotletów. Najpierw je rozbiłam  i przyprawiłam a później wzięłam się za obtaczanie je w mące, jajku i bułce tartej. W między czasie obrałam i pokroiłam ogórki. Gdy na zegarze wybiła 13:45 pobiegłam się przebrać i umalować. Chciałam się jakoś prezentować a nie w dresach i rozciągniętej bluzce. Po ubraniu się do drzwi zadzwonił dzwonek i słyszałam jak chłopacy podnieconymi głosami się witali. Ja wtedy zaczęłam wykładać obiad. Na koniec oprószyłam ziemniaki koperkiem i wtedy drzwi do kuchni się rozsunęły a ja zauważyłam chłopaków w towarzystwie 3 dziewczyn.



Wyglądały bardzo sympatycznie.
-Ty pewnie musisz być Victoria, chłopcy dużo o tobie opowiadali-powiedziała szatynka w lokach
-Tak to ja-odpowiedziałam
-Ja jestem Barbara ale wszyscy mówią na mnie Barb. Jestem dziewczyną Nialla-powiedziała dziewczyna w warkoczu podając mi rękę
-Victoria ale mówią na mnie Vic lub Tori-odpowiedziałam
-Jestem Eleanor dziewczyna Marchewkowca-powiedziała dziewczyna w falowanych włosach
-Victoria-powtórzyłam
-Danielle dziewczyna Daddy'ego-powiedziała szatynka
-Victoria-odpowiedziałam-Siadajcie obiad zrobiłam-dodałam
-Co to?-zapytał Harry
-To jest typowy Polski obiad-odpowiedziałam
-Przecież pochodzisz z Lake City-powiedział Niall
-Owszem ale w Polsce miałam dziadków, do których zawsze w wakacje jeździłam.-odpowiedziałam
Po zjedzonym obiedzie który wszyscy zachwycali poszliśmy do salonu obejrzeć jakiś film
-Ale śliczny obraz gdzie go kupiliście?-zapytała Barb
-Nie kupiliśmy to obraz Vic. który namalowała-powiedział Harry
-Ale jest śliczny. Mogłabyś mi namalować panoramę Nowego Yorku?-zapytała
-Nie ma problemu-powiedziałam
Dziewczyny na prawdę były bardzo sympatyczne a nawet bardziej niż mi się wydawało.
Oczywiście jak to zwykle kłóciliśmy się jaki film wybrać. My chciałyśmy komedie romantyczną a chłopaki film akcji. Przystałyśmy jednak na film Szybcy i Wściekli 6. Po 3 godzinach film się skończył a my zaczęliśmy przygotowania do ogniska. Dziewczyny były w sukienkach więc zdecydowałam że pożyczę im jakieś swoje ubrania na przebranie. Danielle wzięła legginsy i tunikę, El wzięła dresy i t-shirt z ciasteczkowym potworem a Barb legginsy i t-shirt. Ja sama założyłam dresy i biały t-shirt założyłam czarne trampki a dziewczyny wzięły baletki, które kiedyś zostawiły u chłopaków. Zeszłyśmy na dół gdzie chłopaki wszystko już przygotowali i rozpalili ognisko.
Wszyscy usiedli a Niall przyniósł gitarę

Chłopaki śpiewali różne swoje piosenki zaczynając od: What Make You Beautiful kończąc na Midnight Memorise. Głosy mieli nieziemskie i o wiele lepsze niż w teledyskach. Przyszła kolej i na mnie, namawiali mnie dość długo zanim się przełamałam. Wzięłam od Nialla gitarę i zaczęłam grać 

W strugach dreszczu rozpływam się, 
usta drżą i czuję lęk
po mej twarzy wolno tak
toczy się kolejna łza

W strugach deszczu moknie też 
fotografia ta w doni mej wszystko to 
co zostało mi z tamtych chwil
te wspomnienia wciąż kręcą się tu 
jak jadowity wąż kąsić chcą znów 

Nie nie próbuj otwierać ust ,o nie
nie dam zranić się już powiedz kogo okłamać chcesz ,
że przestałeś już chcieć 
nie oszukuj siebie i mnie 
nie oszukuj siebie nie oszukuj mnie 

W strugach deszczu potykam się
o swój własny próżny cień 
otworzyć usta chcę i krzyczeć tak by usłyszał mnie świat
te wspomnienia wciąż kręcą się znów tu jak jadowity wąż kąsić chcą znów
może tu w ulewie we mgle zgubię o tobie sen 
może gdzieś, gdzieś tam daleko 
zostawię go, zostawię go 

Nie nie próbuj otwierać ust o nie
nie dam zranić się już powiedz kogo okłamać chcesz,
że przestałeś już chcieć o nie
Nie nie próbuj otwierać ust o nie
nie dam zranić się już powiedz kogo okłamać chcesz,
nie oszukuj siebie i mnie 
nie oszukuj siebie nie oszukuj mnie
nie oszukuj siebie i mnie
nie oszukuj siebie nie oszukuj mnie

Po skończonym utworze chłopcy zaniemówili.
-Wiem że okropnie śpiewam ale to wy chciałyście-powiedziałam
-Vic...śpiewasz fenomenalnie-powiedział Niall
-Wcale nie...mówisz tak żebym się nie obraziła.Ale nie martw się nic mi nie będzie-odpowiedziałam
- Nie opowiadaj głupstw...śpiewasz świetnie nawet lepiej niż niektóre piosenkarki-powiedział Zayn
 -Aż tak bardzo to nie...ale z wami się nie będę sprzeczać-odpowiedziałam
-Tori opowiesz nam coś o sobie?-zapytała Danielle
Tego momentu bałam się najbardziej. Wiedziałam że taki czas nastanie, wiedziałam że dziewczyny będą chciały mnie poznać lepiej ale bałam się tego pytania. Na twarzach chłopaków widziałam przerażenie.Ale ja nie będę za każdym razem płakała z jednego i tego samego powodu. Ten czas już minął stałam się twarda...bynajmniej tak myślałam.
~~~
Publikuję nowy rozdział wcześniej niż sądziłam. Mam nadzieję że wam się spodoba i skomentujecie.
Do następnego 
Justine

piątek, 12 sierpnia 2016

Chapter 3

Chłopacy do tej pory a minęło już dobre kilka tygodni nie przyłapali mnie na paleniu jednak wydaje mi się że Zayn się domyśla. Oby nic nie powiedział mojemu ojcu ponieważ na razie się z mi świetnie dogaduje a nie chce tego zniszczyć. Wydaje mi się że teraz dogaduje się z nim o wiele lepiej niż kiedykolwiek. Wracając do chłopaków to z nimi mam coraz lepsze relacje a Zayn po wielu zwierzeniach został moim przyjacielem takim prawdziwym. Wakacje się już niedługo kończą ale ja na szczęście szkołę skończyłam o rok wcześniej niż inni. Głównie dlatego że byłam zawsze kujonem...no prawie zawsze ale opłaciło się zakuwać po nocach.
Wstałam jak zwykle koło 9 jednak chłopaków już nie było.
-Pewnie pojechali do studia.-pomyślałam.
Nie myliłam się bo na lodówce wisiała kartka:
"My pojechaliśmy do studia a nie chcieliśmy cię obudzić. Śniadanie w lodówce i nie rozwal domu gdy nas nie będzie" Chłopcy
-Bardzo śmieszne...-pomyślałam
Zjadłam śniadanie i stwierdziłam że wyjdę trochę się przejść. Pogoda jednak nie sprzyjała spacerom, było chłodno i pochmurno.Nie było za ciepło jednak miałam nadzieję, że nie zmarznę. Wrzuciłam do torby najpotrzebniejsze rzeczy typu portfel słuchawki telefon itp..Wyszłam i poszłam w stronę pobliskiego parku. Gdy tam doszłam nie było żywej duszy z czego bardzo się cieszyłam. Chciałam przemyśleć wszystko czego nie mogłam wykonać w domu ponieważ tam był on. Osoba nad którą musiała pomyśleć Musiała sobie wszystko poukładać. To on pomagał jej w każdej chwili załamania. Był przynajmniej kiedy go potrzebowała i nie tylko. Chciała żeby nigdy nie odchodził. Zawsze ukoił jej ból. Siedział i pozwalał się wypłakać w rękaw. To on zawsze budził ją gdy krzyczała. To on zawsze odwodził ją od głupich pomysłów. To dzięki niemu każdy dzień był nową historią. Mówiłam tutaj o Zaynie. Lepszego przyjaciela nie mogłam sobie wymarzyć. Ale....była tylko jedna przeszkoda. Ja się w nim zakochałam choć wcześniej nie potrafiłam się do tego przyznać. Nie potrafiłam powiedzieć sama sobie że go kocham. Nie potrafiłam lub nie chciałam ale prawda była okrutna mogłabym oddać za niego życie.Kochałam go jak nigdy dotąd nikogo innego. Ale bałam się cholernie bałam się tego mu powiedzieć. Nie potrafiłam powiedzieć mu prawdy i pewnie z nią umrę.
Postanowiłam że chcę coś zmienić gdy zobaczyłam koło parku kilka budynków. W jednym sklep spożywczy w drugim fryzjer a w jeszcze innym sklep plastyczny i papierniczy. Najpierw weszłam do fryzjera chcąc zmienić kolor włosów. Pani która mnie obsługiwała doradzała mi różne kolory ale ja wiedziałam odkąd podała mi wzornik z kolorami że chcę czerwone. Zależało mi żeby totalnie się zmienić i wreszcie zacząć nowy rozdział w życiu. Cały zabieg trwał około godziny a gdy przejrzałam się w lustrze widziałam tam nową siebie silną zdecydowaną i przede wszystkim wolną.


Następnym przystankiem był sklep plastyczno-papierniczy, w którym musiałam kupić niezbędne rzeczy. Wszystkie przybory do mojej pasji zostały mi odebrane i zniszczone. Musiałam więc kupić nowe. Zostało mi tylko kilka szkicowników przepełnionych moimi rysunkami. Kupiłam 4 szkicowniki, całą paletę ołówków, kilka gumek do ścierania, temperówkę, kilka rodzaji kredek, farby, pędzle różnej wielkości i grubości,kilka półcien, sztalugę oraz paletę. Miałam chyba wszystko więc zapłaciłam i wyszłam obładowana. Wróciłam do domu i od razu zabrałam się do malowania. Po 5 męczących godzinach wreszcie skończyłam.

Zaraz po tym do domu weszli chłopcy. Z zadowolonymi minami które zaraz zeszły z ich twarzy. Widziałam zdziwienie na ich twarzach
-Vic co ty masz na głowie?-zapytał przerażony Liam
-Liasiu człowiek zazwyczaj na głowie ma włosy.-powiedziałam
-Ale czemu w takim kolorze?-zapytał 
-Takie chciałam to sobie zrobiłam nie róbmy problemu tam gdzie go nie ma-powiedziałam
-W sumie to mi się one podobają-powiedział Zayn a w moim brzuchu fruwało mnóstwo motylków.
-To się cieszę chociaż że tobie się podobają-powiedziałam
-O kur*a co tutaj stoi?-zapytał Harry
-Moja sztaluga a na niej obraz-powiedziałam
-Ttto twój?-zapytał
-Nie sąsiadki...oczywiście że mój a czyj mógłby być-powiedziałam
-O boże ale on jest piękny.Zawiesimy go w salonie.-powiedział Liam
-Przestań nie jest taki świetny po prostu takie bazgroły-powiedziałam
-Przycisz się jest perfekcyjny-powiedział Harry 
Ja jednak nie powiedziałabym że mój obraz jest perfekcyjny ale jak chcą to niech wieszają go...nie normalni ludzie...
-Vic twój tata za 2 dni wraca z delegacji.-powiedział Zayn
-Musimy z nim poważnie porozmawiać-powiedział Liam
-Nie chce żebyście mu cokolwiek powiedzieli o tym co wam opowiadałam.-powiedziałam
-Ale Tori to jest poważna sprawa ten człowiek powinien odpowiedzieć za to co zrobił. Musisz to zrozumieć że im szybciej to się stanie tym lepiej-powiedział Harry
-Czy wy nie rozumiecie że ja się boje że nie chce znowu do tego wracać chcę o tym zapomnieć.-powiedziałam
-Vic nie masz się czego bać jesteśmy z tobą. Ostatni raz do tego wrócisz a później możesz to zakopać głęboko w pamięci-powiedział Zayn
-Muszę wykonać jeszcze jedną czynność-powiedziałam
Wzięłam czystą kartkę z szuflady i długopis

Droga Mamo!

Jestem zawiedziona twoim postępowaniem wobec mnie. Bardzo dużo razy mówiłam ci i tłumaczyłam, że Frank nie jest odpowiednim mężczyzną dla ciebie. Mówiłam, że ten człowiek zniszczy naszą rodzinę. Nie myliłam się ani trochę. Zniszczył nie tylko nasze relacje, ale również mnie. Zniszczył psychicznie i fizycznie. To on nastawiał cie przeciwko mnie, nie zaprzeczaj to bo prawda. Frank zrujnował mnie, molestował, gwałcił i bił. A ty nic nie zauważyłaś a może nie chciałaś zobaczyć? Nie proszę cię w tym liście o litość czy troskę bo jej nie potrzebuje. Jestem dorosłą kobietą i nie wyżalam się mamusi czy skarżę, ale chcę żebyś wiedziała kogo trzymasz pod własnym dachem. Nie chcę wracać do ciebie i na pewno nie wrócę. Z perspektywy czasu nie żałuję że wyjechałam a wręcz się cholernie ciesze z tej decyzji. To tutaj znalazłam prawdziwych przyjaciół oraz ojca, który w przeciwieństwie do matki się mną opiekuje. Szczerze powiedziawszy to jeżeli bym miała wybierając od razu bym wyjechała z ojcem. Nie dziw się, że nie chce wracać nie po tym co on mi zrobił i to w twoim domu. Chcę żebyś wiedziała, że nigdy ale to nigdy jeżeli miałabym wybór nie chciałabym mieć takiej matki jak ty. Nie chcę żebyś się ze mną w jakikolwiek sposób kontaktowała bo i tak nie odbiorę.Przykro mi...


Victoria


-Vic jesteś pewna że chcesz wysłać go do mamy?-zapytał Niall
-Tak...chce jej zakomunikować jakie błędy popełniła-powiedziałam-Chcę żeby poczuła się jak ja przez 2 lata się czułam-dodałam i po policzku popłynęło kilka łez
Zayn automatycznie mnie przytulił a ja wybuchłam płaczem. Znów mnie pocieszał a ja czułam się przy nim bezpiecznie. Chciałam już nigdy go nie puścić kochałam go cholernie ale nie mogę mu tego powiedzieć, nie mogę zniszczyć naszej przyjaźni. Nie chcę wchodzić z butami w jego życie. To pewne on nie może się dowiedzieć.
~~~
Hej! Miałam już napisany rozdział i od razu go dodaję, następny rozdział pojawi się może w poniedziałek. Podoba wam się?
Justine

wtorek, 9 sierpnia 2016

Chapter 2

REAKTYWUJE BLOGA
Pewnie zastanawiacie się czemu mnie tutaj nie było. Otóż dowiecie się wszystkiego tutaj.
Przepraszam i zapraszam na nowy rozdział
_____________________________________
Następnego dnia obudziłam się o 9 i od razu popędziłam do łazienki biorąc wcześniej przygotowany strój ze sobą. Za oknem było wyjątkowo gorąco więc wybrałam czarną bokserkę i jasne postrzępione spodenki. Zeszłam na dół gdzie siedzieli już chłopaki i zajadali śniadanie.
-Chłopaki bo jest problem...musimy przełożyć te zakupy bo moja kochana matka przed wyjazdem wyczyściła mi konto.-powiedziałam
-O nie...twój tata o to zadbał, zostawił dla ciebie kartę kredytową bez limitu i kazał ci kupić nowy telefon i laptop.-odpowiedział Louis
-No ok to jak zjemy to możemy jechać-powiedziałam
Śniadanie skończyliśmy o 10 i od razu wyjechaliśmy. Po około 40 minutach jazdy wysiedliśmy na podziemnym parkingu centrum handlowego.
-Najpierw idziemy po elektronikę a później po dodatki-powiedział Liam.
Zauważyłam że to Liam był tym od planowania i myślenia, Niall był od jedzenia, Harry od gotowania, Louis był od rozśmieszania a Zayn był od pocieszania.Według mnie właśnie tak to było ułożone. To z Zaynem rozumiałam się najlepiej i nie mogę zaprzeczyć że byłby idealnym kandydatem na przyjaciela i psychologa. Poszliśmy najpierw kupić laptop i telefon.Chłopaki uparli się na IPhone ale mi w zupełności wystarczyłby telefon z klawiaturą. Jednak w tej kwestii nie mogłam się z nimi kłócić. Bo najzwyczajniej w świecie mnie przegłosowali. Co do laptopa też byłam sceptycznie nastawiona przecież mój notebook był jeszcze sprawny.
-Nie rozumiem dlaczego musieliśmy kupować laptop.Przecież mój notebook jest jeszcze sprawny.-powiedziałam po wyjściu ze sklepu
-Proszę cię nie rozśmieszaj mnie ten grat włączał się przez 20 minut a stronę ładował przez 30.-odpowiedział Harry
-Teraz po dodatki.-nakazał Louis
-Wreszcie to co lubię-odpowiedziałam i zatarłam ręce.
Weszliśmy do Home&You gdzie znalazłam poduszki, koc, pościel i ramkę. W Ikei kupiliśmy 2 lustra lampy zasłony świeczki i dywan. Musieliśmy jeszcze wejść do Bootsa po parę kosmetyków do pielęgnacji. Weszliśmy jeszcze do Lusha po bomby do kąpieli. Zjedliśmy jeszcze obiad i wypiliśmy po kawie w Starbucksie. Dopiero teraz mogliśmy wracać do domu. Od razu poukładałam nowe rzeczy na swoich miejscach.
Weszłam po schodach i skierowałam się do mojego pokoju. Po prawo od drzwi przy ścianie z rysunkiem stała komoda, na której ustawione były ramka i świece. Za komodą była duża szafa obok której stało duże lustro. Po lewo od drzwi na następnej ścianie były drzwi do łazienki a po prawo od łazienki na ścianie z graffiti stało biurko z lampą i krzesełkiem obrotowym. Na ścianie całej białej było duże okno z szarymi zasłonami a dalej toaletka z lustrem i metalowym krzesełkiem. Pod czwartą ścianą na środku stało łóżko po lewo z szafką nocną i lampą. Łóżko było duże dwuosobowe nakryte różowa pościelą i zasłane poduszkami czarnymi, różowymi i szarymi. Przed łóżkiem na jasnych panelach był duży szary włochaty dywan. Pokój dzięki temu był bardziej przytulny i bardziej mój. Od zawsze o takim pokoju marzyłam.
Postanowiłam zadzwonić do taty ale jak zwykle odezwała się poczta głosowa więc nagrałam mu wiadomość żeby do mnie oddzwonił. Wiedziałam że ma dużo pracy ale jednak chciałabym z nim szczerze porozmawiać i dowiedzieć się kiedy wraca do kraju. Musiałam jeszcze wyskoczyć do sklepu kupić papierosy. Nie jestem zbyt uczciwa bo gdy sprzedawcy każą mi okazać dowód pokazuje im mój fałszywy dowód. Inaczej nie miałabym możliwości ani palić ani pić. Wzięłam moja dużą torbę spakowałam portfel i zeszłam na dół chłopaki siedzieli w salonie i oglądali telewizor.
-Chłopaki idę do sklepu potrzebujecie czegoś?-zapytałam
-Weź mi kup paczkę żelek oddam ci kasę jak wrócisz-powiedział Niall
-Okej-powiedziałam i założyłam trampki  oraz sweter.
Wyszłam na pogodny wieczór i skierowałam się do sklepu 2 ulice dalej.
-Poproszę paczkę Malboro czerwonych-powiedziałam kładąc na blacie piwo, żelki, chipsy i colę.
-Dowód jest?-zapytał sprzedawca
-Tak jest.-powiedziałam i pokazałam dowód
Sprzedawca się nie zorientował, że dowód jest fałszywy bo bardzo trudno to dostrzec. Zapłaciłam za zakupy i skierowałam się do domu wyciągając papierosa. Po wypaleniu znalazłam ukojenie i weszłam do domu. Rzuciłam Niallowi żelki i weszłam do swojego pokoju. Wzięłam piżamę i poszłam do łazienki. Szybko weszłam pod prysznic związując włosy w kok. Cała toaleta nie zajęła więcej niż 15 minut. Wyszłam i zamknęłam drzwi na klucz. Usiadłam na parapecie otwierając okno i wyciągnęłam z torby moje Malboro. Wzięłam jednego i odpaliłam go. Do moich płuc doszedł dym który tak uwielbiałam. Miałam jednak nadzieje że mój sekret uda się zachować. Po skończeniu papierosa położyłam się na łóżku z moim nowym laptopem. Wybrałam film i otworzyłam swoje piwo.
~~
I jak wam się podoba? Jak na razie to tylko nudny wstęp ale w następnych rozdziałach zacznie się dziać. :)
Justine

niedziela, 16 sierpnia 2015

Chapter 1

Jeszcze parę minut i wyrwę się z nudnego Lake City do Londynu. Wyprowadzka do Londynu to było spełnienie moich marzeń oraz wyrwanie się z patologi. Aktualnie stoję na odprawie lotniska Las Vegas i rozpoczynam swoje życie od nowa. Co do mojego powrotu do matki to nie ma takiej opcji i pojęcia w moim słowniku. Aktualnie mogę jej powiedzieć, że ją kocham bo tęsknić nie będę ponieważ nie mam za czym.
Z lotniska w Londynie odbierze mnie ojciec.Cała odprawa i takie tam nie interesujące nikogo rzeczy zajęły może 30 minut, a gdy wszyscy siedzieli już na swoich miejscach samolot wystartował. Nie ma żadnej fobii i tym podobnego czegoś. Nie boję się że spadniemy w sumie to i tak nikt by za mną nie tęsknił. Większość lotu przespałam,obudziłam się gdy stewardesa informowała o lądowaniu. Szybko pozbierałam swoje klamoty i wyszłam z samolotu. Było zimno a ja z moją mądrością nie wzięłam bluzy i wylądowałam w krótkim rękawku.  Mniejsza o to teraz biegnę po walizkę i rozglądam się za tatą.Walizka była już przy moim boku a ojca jak nie było tak nie ma. Postanowiłam zadzwonić ale odpowiedziała mi tylko poczta głosowa. Zdenerwowałam się nie na żarty i usiadłam na jednym z krzesełek. Nawet nie znałam adresu gdzie będę mieszkać. Po jakieś pół godzinie zjawił się ojciec ze swoją świtą (czytaj One Direction).  Od razu podeszła do niego
-Czy ty kurwa nie znasz się na zegarku czy jesteś tak zajęty swoimi "chłopcami" że zapomniałaś że miałeś odebrać mnie?-krzyknęłam
-Po pierwsze nie podnoś głosu a po drugie miałem spotkanie-powiedział
-A chuj mnie obchodzi twoje spotkanie mogłeś zadzwonić lub chociaż podać adres-powiedziałam
-Przepraszam nie pomyślałem-powiedział
-A czy ty w ogłóle myślisz-dodała znacznie ciszej
Chłopaki przywitali się i przedstawili ale ja rzuciłam tylko swoje imię i wsiadłam za ojcem do vana. Usiadłam najdalej jak to tylko było możliwe i wyglądałam przez szybę. Po krótkiej rozmowie okazało się że ojciec wyjeżdża i zostawia mnie pod opieką zespołu ponieważ nie mam ukończonych 18 lat ble ble ble. Gdy zajechaliśmy pod wielką willę nie powiem byłam pod wrażeniem okazałości tej że posiadłości. Wysiadłam z vana jako ostatnia i wzięłam walizkę z bagażnika. Ojciec otworzył drzwi i zobaczyłam piękne wnętrze. Postawiłam walizkę w korytarzu i ściągnęłam buty i płaszcz. Weszłam wgłąb domu wtedy dopiero oniemiałam na środku wielkiego salonu stały dwie kanapy przed którymi rozpościerał się stolik do kawy. Na ścianie wisiał wielki plazmowy telewizor obok którego była półka z płytami i filmami.
-Gdzie mój pokój-powiedziałam
-Po schodach na górę i zaraz za nimi w prawo-powiedział Liam
Bez słowa weszłam po schodach i udałam się do swojego pokoju, który jak się okazało mam koloru białego z dużym łóżkiem a meble koloru czarnego. Postawiłam walizkę na podłodze a z torby wyjęłam farby w spreju, markery a z walizki moją flanelową koszulę i chustkę którą chroniłam włosy. Odsunęłam łóżko i miałam dostęp do jednej ze ścian. Wzięłam marker i zaczęłam pisać.
"Always Believe in Yourself and Your Dreams." Na następnej ścianie zagości graffiti mojego autorstwa a na trzeciej jakiś rysunek czwartą ścianę natomiast pozostawię białą.
Zeszłam w moim roboczym stroju do kuchni po coś do picia a oni siedzieli i dyskutowali. Weszłam potrącając Zayna
-Czy ty kurwa nie umiesz chodzić- powiedział
-Laluś pokazał rogi-powiedziałam wyciągając szklankę
-Lala zmieniła się w brzydkie kaczątko- powiedział ciągnąc mnie za rękaw
Błagam nie ciągnij. -krzyczałam w myśli
Zayn pociągnął za rękaw który zjechał z całej mojej ręki na której ukazały się siniaki.Szybko naciągnęłam na ramiona koszulę i pobiegłam do pokoju.Ryczałam leżąc na łóżku.Oni nie mieli się o tym dowiedzieć do cholery jasnej...czasem zastanawiam się czy moje życie to jakiś pierdolony paradoks. Od razu wiedziałam że polecą do mojego ojca, przecież oni czekają tylko na to aby się mnie stąd pozbyć Nie ważne z jakiego powodu ale byle żeby mnie tutaj nie było.
Po 5 minutach do drzwi ktoś zapukał, które zaraz się otworzyły
-Victoria porozmawiaj z nami.-powiedział Louis
-O czym mam z wami rozmawia-zapytałam
-Czemu masz te siniaki?-zapytał Harry
-Mam to mam nie wasz interes-odburkłam
-Przestań zachowywać się jak rozwydrzone dziecko do cholery.To nie jest normalne-powiedział Zayn
-Co mam wam powiedzie że zabraliście mi ojca, który był moim wzorem to po tym gdy odszedł. Matka znalazła sobie fagasa który uwielbiał ból ale nie swój tylko mój. Uwielbiał mnie tłuc czym akurat się nawinęło pod rękę Pasek, bat cokolwiek. To na mnie się wyżywał gdy pił a robił to co wieczór. Dzień dzień nowa. I to wy mi mówicie umiecie żyć. To nie wy ukrywacie się za maską obojętności .To nie wy uciekacie każdego dnia, I to nie wy chowacie swoje siniaki bo wstyd wam się przebierana wuefie. To nie wy w lato ubieracie długie rękawy.-powiedziałam.
Łzy lały się jeszcze bardziej a ja nie potrafiłam ich zatrzyma Chciałam schować się w łazience ale zatrzymało mnie gorące ciało, które od razu zacisnęło się wokłu mnie w niewidzialny łańcuch. Podniosłam zapłakaną twarz, napotkałam czekoladowe tęczówki Zayna wyrażające troskę. Nie rozumiałam jej, nigdy w życiu nie napotkałam osoby która by wyrażała ją. Nie rozumiałam dlaczego. Wytarłam oczy mokrym już rękawem I odkleiłam się od Zayna
-Dziękuje-odpowiedziałam-Jesteście jedynymi osobami którymi to opowiedziałam-dodałam
-Zawsze możesz na nas liczyć.Zawsze ci pomożemy nie ważne w jakiej sprawie.-powiedział Harry
-A teraz uciekać mi stąd bo muszę się rozpakować-powiedziałam
-Możemy ci pomóc będzie szybciej a później zrobimy kolacje
-Okej to wy zajmijcie się rzeczami z pudeł a ja ubraniami.-powiedziałam
Po 30 minutach wszystko było rozłożone jednak nadal pokój nie wyglądał na mój. Potrzebowałam jeszcze kilku rzeczy.
-Mam do was prośbę moglibyście jechać ze mną jutro do paru sklepów. Potrzebuje dywan, zasłony, jakieś fajne poduszki lampy i 2 lustra. No i parę nowych kosmetyków.-powiedziałam
-Nie ma żadnego problemu jutro pojedziemy-odpowiedział Liam
-A teraz to bym coś dobrego zjadła-powiedziałam a odpowiedział mi tylko śmiech chłopaków.

~~~
Hej jestem bardzo miło zaskoczona ponieważ blog ma dopiero tydzień a ma już 120 wyświetleń. Bardzo wam dziękuję. Informuje również, że nie jestem pewna kiedy pojawi się nowy rozdział ponieważ jestem w trakcie przeprowadzki. 
Liczę na komentarze i jeszcze raz strasznie wam dziękuję 
Justine

niedziela, 9 sierpnia 2015

Prolog

Czy to ja jestem taka pechowa czy moje życie ciągle płata mi figle i śmieje się z mojego nieszczęścia?
        Zadaje sobie to pytanie od niepamiętnych czasów, które tylko przypomina mi w jakiej patologi żyłam i jak bardzo bałam się następnego dnia  wraz z nowymi siniakami.
Moi rodzice rozwiedli się gdy miałam 15 lat czyli dokładnie 2 lata temu. Pamiętam ten dzień jak żaden inny było słoneczne popołudnie może parę minut po 16 wtedy zawsze tata wracał z pracy .               Wszedł oznajmił matce, że się wyprowadza i zaczął się pakować ja stałam w osłupieniu w przedpokoju nie mogąc wypowiedzieć ani słowa.Gdy już ojciec schodził na dół z walizką w ręku odezwałam się „Czemu?” a on jakby nigdy nic „Z twoją mamą nie ułożyło mi się i przykro mi z tego powodu.” Oczywiście zapewniał, że będziemy się spotykać i często rozmawiać ale obietnice szlak trafił. Dzwonił czasami może raz na kilka miesięcy lub gdy była jakaś  większa okazja np.Moje urodziny,święta i takie tam. Mama nie mogła się pozbierać po rozwodzie ale po kilku miesiącach przyprowadziła do domu pewnego mężczyznę zawiadamiając mnie że jest jej „chłopakiem” jak to brzmi,to ja powinnam szukać chłopaka a nie moja matka. Od początku nie podobał mi się ten facet i wcale się nie pomyliłam. Bił mnie codziennie a matka nie zwracała na to uwagi za to pochłonięta jej „miłością”.
         Matka miała dość mojego zachowania i postanowiła razem z moim kochanym (czujecie ten sarkazm) tatusiem że zamieszkam z nim i jego zespołem. Nie wspomniałam że mój ojciec jest menagerem jakiegoś zapyziałego zespołu lalusiów chyba One Direction jeżeli się nie mylę.

~~~
Hej! Przedstawiam wam prolog mojego nowego opowiadania. Mam dla was kilka nadprogramowo napisanych rozdziałów. Mam nadzieje, że przypadnie wam prolog do gustu. 
Do następnego 
Justine